Karolina |
Czy mogłabym zaprzyjaźnić się z Witkacym tak jak mój pradziadek?
Karolina Ingarden
Szkoła Podstawowa Nr 2 Myślenice, klasa VIa
IV edycja konkursu literacko-historycznego
"Przeszłość nie jest krainą, którą tak łatwo opuścić"
Literackie wspomnienie z historii mojej rodziny.
Myślenice 2015
Jak to się zaczęło
Wszystko zaczęło się niewinnie wiosną 1924 roku. Nikt, nawet oni sami nie podejrzewali, że skończy się to przyjaźnią na długie lata. A jednak. Mój pradziadek, Roman Witold Ingarden i Stanisław Ignacy Witkiewicz poznali się na jednym ze spotkań w toruńskiej Konfraterni Artystów, gdzie Witkacy miał odczyt na temat teatru. Pierwsze wrażenie nie było najlepsze, powiem więcej, było fa-tal-ne. Przdziadek w swoich wspomnieniach napisał: "Odczyt był nieprzejrzysty, monotonny, a zbyt szybko czytany. (...) Prelegent rozpoczął go uwagą, że nie wie, czy będzie dobrze mówił, bo wypił za mało alkoholu." (1) Określił Witkacego jako osobę dość nonszalancką, impertynencko uprzejmą, ze znaczną dozą zaznaczonej swej wyższości i robionej pewności siebie. Wprawdzie wykład artysty nie przypadł Ingardenowi do gustu, ale rozmowy kuluarowe zatarły złe wrażenie, pomimo, że Witkacy nie był w pełni zdolny do myślenia z powodu zbyt dużej liczby wzniesionych toastów.
Kim byli bohaterowie historii
Roman Witold Ingarden (ryc. 1) urodził się 5 lutego 1893 r. w Krakowie. Studiował matematykę i filozofię we Lwowie, Getyndze i Fryburgu. W 1918 roku doktoryzował się u Edminda Huserla. Był profesorem gimnazjów w Toruniu, Warszawie, Lublinie i Lwowie. Po uzyskaniu habilitacji w 1924 roku został docentem, a w 1933r. profesorem Uniwersytetu Jana Kazmierza we Lwowie. W trakcie II wojny światowej uczestniczył w tajnym nauczaniu i pracował na swoim dziełem pod tytułem :Spór o istnienie świata". Po zakończeniu okupacjiwykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Opublikował łącznie 224 prace, pisał głównie po polsku i niemiecku. Przyjaźnił się i korespondował z Edytą Stein, późniejszą świętą Teresą Benedyktą od Krzyża. Ożenił się z Marią Adelą Józefą Pol. Mieli razem trzech synów: mojego dziadka Romana Stanisława oraz Jerzego Kazimierza i Janusza Stefana (4).Stanisław Ignacy Witkiewicz - "Witkacy" (ryc. 2) urodził się 24 lutego 1885 roku w Warszawie. Był filozofem, malarzem, pisarzem, dramaturgiem, fotografem i skandalistą. Gdy Stanisław miał pięć lat, przeniósł się z powodu choroby ojca do Zakopanego. Witkacy pobierał korepetycje, zazwyczaj prowadzone przez wybitnych artystów i profesorów uniwersyteckich. Pisał dramaty i prace filozoficzne. Rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych u Jana Stanisławskiego, później Menhofera. Witkiewicz dużo podróżował do Francji, do Paryża, gdzie poznawał najnowsze trendy malarstwa europejskiego. Po studiach mieszkał w Zakopanem, pisząc i malując. Ojciec z powodu choroby przeniósł się do Lovranu w Chorwacji, gdzie syn go często odwiedzał. Wielkim przeżyciem dla niego było samobójstwo jego narzeczonej, Jadwigi Janczewskiej. Zwariowany artysta i malarz pisał sztuki teatralne. Szokowanie ludzi oraz rysunek, głównie portretowy, traktował jako swoje hobby. (5)
Przyjaźń
Po pierwszym spotkaniu nastąpiła ponad dziesięcioletnia przerwa w kontaktach. Odnowienie znajomości miało miejsce latem 1935 roku, w ulubionym przez obu filozofów Zakopanem. Spotkanie to zaowocowało bogatą korespondencją. Niestetty Listy Ingardena do Witkiewicza zniszczyła wojna. Korespondencja Witkacego do pradziadka Romana przetrwła, łącznie 86 listów (3). Pierwsze listy przesłane zostały jeszcze przed spotkaniemw stolicy Tatr. Witkacemu zależało bardzo na utrwaleniu twarzy Romana Ingardena na portrecie. Ujmuje on to tak: "(...) Mam nadzieję, że Pan Profesor po przyjeździe do Warszawy w niedługim czasie zadzwoni i może się zobaczymy (ba, nawet nie wiem jak Pan wygląda) i wykonam część swojego rewanżu "uczuciowego i przedmiotowego" (bo wtedy w Toruniu byłam całkowicie pijany. Marzę o portrecie pana, aby odciążyć gruczoły wdzięcznościowe - to mój jedyny sposób . (...) Łączę wyrazy głębokiego szacunku (cieszę się, że Pan i s t n i e j e w o- g ó l e), sympatii i wdzięczności. Witkacy" (3). Od pamiętnego odnowienia znajomości Witkacy spotykał się z pradziadkiem co roku w wakacje. Ostatnie spotkanie miało miejsce tuż przed wybuchem wojny, w lipcu 1939. Roman Ingarden mieszkał w Antałówce w wilii Zofiówka, a około 200-300 metrów dalej znajdowała się willa Witkacego. Nie obeszło się oczywiście bez spotkań. Artysta i filozof codziennie chodzili na wspólne spacery po okolicy. Mimo, że bardzo się różnili, zawsze znajdowali wspólny temat. Rozmawiali o filozofii, sztuce i pięknie natury. (1, 2) Przdziadek w swoich wspomnieniach pisze o zmianie swoich poglądów dotyczących charakteru Witkacego: "Był człowiekiem niezwykle delikatnym, czułym niezmiernie na to, by nikogo nie urazić, gdy go raz dopuścił do swojej przyjaźni, ale zarazem też i bardzo dotkliwie odczuwającym wszelkie niedociągnięcia, a nawet niezamierzone niezręczności w stosunku do niego (...)". (1) Witkiewicz uwielbiał zwracać na siebie uwagę innych i prowokować dziwnymi zachowaniami. Pewnego dnia, gdy pradziadek z synem (moim dziadkiem Romanem Stanisławem) przyszli do jego willi, dom zastali pusty. Weszli więc do salonu. I nagle spod stołu wychodzi nie kto inny jak Witkacy rycząc i zachowując się jak niedźwiedź (2). Nie był to jednorazowy przypadek . Janusz, najmłodszy syn Ingardena, opowiadał w swoich wspomnieniach, że miał okazję widzieć artystę chodzącego na czworakach i szczekającego jak pies (2). Podobno tych dziwnych sytuacji było więcej. Dzieciom, jak wspominał mój dziadek, bardzo się to podobało, czego nie można powiedzieć o pradziadku. Był raczej zszokowany i rozczarowany zachowaniem swojego przyjaciela (2).
Ryc. 3 Portret Romana Ingardena 1924r |
Ryc. 4 Portret Marii Ingarden 1924r |
Pierwszy raz moi przdziadkowie zostali sportretowani w 1924 roku w Konfraterni Artystów w Toruniu. Witkacy dzielił portrety na różne typy: A, B, C, D i E. "Typ A - najbardziej wylizany i najdroższy. Tyb B - charakterystyczny. Pewne "uproszczenia", podkreślenie cech, robota mniej wylizana. Portrety Ingardenów wpisuję się w szczegółowo przemyślany przez Witkacego system typów, które różniły się od siebie podejściem do modela. Ingardenowie "należą" do typu C - obraz zbliżony do Czystej Formy, czyli z punktu widzenia krytyków i laików karykatura i deformacja. Wykonana przy użyciu C2H5OH - obecnie wykluczone. Będzie kiedyć wielką rzadkością. Typ D - to samo, tylko bez C2H2OH, Typ E - intuicyjnie osiągnięty wynik typu A i B, bez kopiowania natury jako takiej, tzn ine środki "ujęcia formy" (6).
W namalowanym obrazie chodziło o oddanie ekspresji danej osoby. Żona Romana, moja prababcia, jest na portrecie z 1924 roku bardzo poważna i ma trochę rozszerzone źrenice, ponieważ była tuż po chorobie związanej z narodzinami najmłodszego syna Janusza. Kolejne portrety Ingardenów zostały namalowane ponad dziesięć lat później, w latach 1935, 1937 i 1937 w Zakopanem. Witkiewicz namalował kilka portretów pradziadka, w tym namalował kilka portretów pradziadka, w tym dwa portrety , na których Roman ma na głowie turban (portret turbanowy nr 1 (ryc. 5) i "turbanowy" nr 2, portrety dwóch młodszych synów Romana: Jerzego, późniejszego pilota RAF-u, który zmarł tuż po wojnie i Janusza, architekta, oraz dwa portrety Marii Ingarden, Na ostatnim z zachowanych portretów, z sierpnia 1939 roku, znajduje się moja prababcia Maria, nazywana przez najbliższych "Nuna". Witkacy namalował ją w pośpiechu, tuż przed wyjazdem na Kresy. Prababcia jest na nim niezwykle smutna, ma piękne, niebieskie oczy i czerwone usta (ryc. 6). Uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych portretów, jakie widziałam. W lewym dolnym rogu istnieje adnotacja: N. S. W., co oznaczało "na stopniach wagonu".
Witkacy używał na swoich obrazach innych dziwnych skrótów, między innymi NΠ (nie piłem wódki), NPE (nie piłem, nie paliłem), NPP i Π(nie piłem piwa). Wszystkie portrety wykonywał bardzo szybko, bo w ciągu paru godzin. Poza dwoma pierwszymi portretami z 1024 roku, pozostałe zostały opisane jako typ B, E oraz Bi E.
Ryc. 7. Maria Ingarden z synami |
Stanisław Ignacy Witkiewicz zmarł śmiercią samobójczą 18 września 1939 roku. Na wieść o wybuchu wojny zgłosił się do wojska. Chciał walczyć i umrzeć za Ojczyznę jako szeregowy żołnierz. Jednak komisja odrzuciła jego kandydaturę, ponieważ był ich zdaniem za stary (miał 54 lata). Decyzję o odebraniu sobie życia podjął, gdy usłyszał wiadomość o wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej. Samobójstwo wraz z nim chciała popełnić jego kochanka, Czesława Oknińska. Witkiewicz rozpuścił w miseczce tabletki luminalu i cybalginy. Śmiercionośną miksturę wypiła Czesława, jednak z braku czystej wody popiła tabletki wodą z kałuży, przez co, zanim trucizna zdążyła ją zabić, wszystko zwymiotowała. Zapadła w narkotyczny sen, z którego obudziła się po kilku dniach. Witkiewicz zaś zażył pastylki na pobudzenie krążenia krwi. Dziewczyna zasypiając, widziała jeszcze jak Stanisław podcina sobie żyletką żyły, najpierw na ręce, później na nodze, a w końcy tętnicę na szyi. Odnaleźli ich mieszkańcy Jezior. Stanisław Ignacy Witkiewicz zmarł, pochowano go nazajutrz. Czesława przeżyła, zmarła dopiero w 1975 roku. Po latach ciało artysty ekshumowano, jednak okazało się, że w trumnie zamiast Witkacego znajdowała się ukraińska kobieta. Do dziś nie ustalono gdzie znajduje się jego grób. Są nawet zwolennicy teorii, że artysta przeżył wojnę i mieszkał do lat 60-tych w Łodzi (7).
myślę, że mój pradziadek bardzo przeżył śmierć przyjaciela. Z pownością, gdybym dożyła wynalezienie wehikułu czasu, to przeniosłabym się w czasie i dowiedziałabym się, jak to było naprawdę i gdzie znajduje się ciało Witkiewicza.
Przyjaźń Romana z Witkacym była zadziwiająca. Nie była ona taka, jaka jest zazwyczaj - krótka i normalna. W tytule zadałam pytanie: "Czy mogłabym zaprzyjaźnić się z Witkacym?" Sama nie wiem... Ingardenów pociągają różniący się od nich ludzie, lubią poznawać inne kultury, odmienne poglądy, czasami jest to tylko łagodne zainteresowanie, a czasem wręcz fascynacja.
Ostatnio byłam na grobie pradziadka Romana Witolda Ingardena i okazało się, że na mapie cmentarza miejsce jego spoczynku zaznaczone jest czerwonym kolorem. Miło było popatrzeć jak całkiem obcy ludzie przychodzą na grób, kładą znicz i trzy razy odmawiają modlitwę: "Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie , a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków. Amen"
Hm, czy mogłabym zaprzyjaźnić się z Witkacym? Tak, mija odpowiedź brzmi: "TAK"
Piśmiennictwo:
- Ingarden R. W.: "Wspomnienie o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu", w: "Stanisław Ignacy Witkiewicz. Człowiek i twórca" red. Kotarbiński, Płomiński, PIW, Warszawa 1957
- Elena de Varda: „ Ingarden e Witkiewicz: Un Dialogo Sulla Pittura” Filmlux 2013, https://youtu.be/F_TY-PlTtAo.
- Stanisław Ignacy Witkiewicz, Roman Ingarden: „Korespondencja filozoficzna” Wydawnictwo IFiS PAN, Collegium Civitas Press, Warszawa 2002
- Roman Witold Ingarden: Wikipedia Wolna Encyklopedia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Ingarden
- Stanisław Ignacy Witkiewicz: Wikipedia Wolna Encyklopedia : https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Ignacy_Witkiewicz
- Witkacy > Skróty > http://www.muzeum.slupsk.pl/index.php/oferta/witkacy/skroty
- Mróz T.: "Kulisy śmierci Witkacego". http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Kulisy-smierci-Witkacego,wid,11041939,wiadomosc.html
- Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum rodzinnego i są objęte prawami autorskimi. Wykorzystani ich bez zgody rodziny jest zabronione.